czwartek, 14 grudnia 2017

OP#2

Wiosna. A może lato. Zdecydowanie lato, bo pamiętam, że bez przed domem już dawno przekwitł. Wybiegłem na zewnątrz, popatrzyłem na krzew i pognałem w miejsce, gdzie tylko ja się mogłem czuć gościem, wszyscy inni byli intruzami lub co najwyżej złem koniecznym.

Ciche szczeknięcie. Od tego się zaczęło. Przeciągłe leniwe, zwierzęce ziewniecie. Później ciepłe dłonie na mojej twarzy, powoli oplatające i podnoszące w górę. Gdy otworzyłem oczy, zobaczyłem mamę z uśmiechem na twarzy. Takim serdecznym, wyrozumiałym jak wyrozumiały może być tylko uśmiech matki. Znów ciche szczeknięcie.

poniedziałek, 11 grudnia 2017

OP #1


Ostatnimi czasy często myślę o wspomnieniach. Nie wspominam, myślę o wspomnieniach. Część z nich, te najkrótsze, niekompletne, próbuję odtworzyć. Zdradliwe to bardzo. Uświadamiam sobie, jak bardzo nasz umysł wypacza. Zmieniamy treść, zacieramy wrażenia, pozostawiamy tylko, to co uznamy za ważne, za esencję.