Każdy z nas ma pewien przedmiot, który chowa gdzieś głęboko na dnie szuflady i za często po niego nie sięga.
Przedmiot, który przypomina o wydarzeniu, czasie, osobie.
Boimy się tych przedmiotów. Boimy się bólu, który się z nimi wiąże. Boimy się, że tylko go dotykając, powrócimy wspomnieniami do osoby, która odeszła. Boimy się, że nie zapanujemy nad emocjami. A jednak się ich nie pozbywamy. Trzymamy się kurczowo tych wspomnień i tego, co się z nimi wiąże. Nie chcemy ich oddać, nie chcemy się ich wyzbyć, mimo że to boli.
Dlaczego?
Ten przedmiot reprezentuje czas, w którym myśleliśmy, że jesteśmy pokonani, że gorzej być nie może, że wszystko już runęło, a my czekamy, aż nas to pochłonie.
A jednak nadal jesteśmy, nadal oddychamy, nadal jesteśmy szczęśliwi.
Symbol złego i dobrego.
Ja lubię sięgać po zapalniczkę, która należała do mojego taty. Zapalniczka, której nie używał zbyt często. Była jego małym skarbem. Teraz jest moim skarbem, który trzymam na dnie szuflady. W ciężkich chwilach przypomina mi, gdzie wtedy byłem, kim byłem i co przeżywałem.
Pobawię się nią, odpalę kilka papierosów. Popatrzę, zadumam się i uświadomię sobie, że nie ważne, w jakim gównie się znajduję... przebrnę. Przebrnąłem wtedy, przebrnę teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz